"Życie jest piękne." - myślę tak teraz, od rana katując pierwsze trzy kompozycje z albumu "I, Vigilante". Wczoraj było jeszcze piękniejsze. Przez dwie godziny moja dusza piszczała z zachwytu podczas koncertu Crippled Black Phoenix. Wibrowało całe ciało. I nie było to w warszawskiej Progresji, nie - ja bujałam się wśród morskich fal u boku najbardziej utalentowanego multiinstrumentalisty na świecie - Justina Greaves.
wtorek, 1 grudnia 2015
poniedziałek, 16 listopada 2015
Życie w świadomości
"Wczoraj", "dziś", "jutro" - przyjaciele każdego człowieka. Pomiędzy nimi jest czasem cienka granica, drugim razem zaś mur grubości egipskiej piramidy. Raz czule przyjaźnią się, żeby potem zjeść się, by przetrwać (coś na zasadzie łańcucha troficznego). "Dziś" jest następstwem "wczoraj", ale i "jutra" - jeśli wierzysz w siłę nadzwyczajną. Za "jutrem" zazwyczaj się tęskni, ale gdy przychodzi te "jutro", to chcemy "jutro do potęgi drugiej". Które to już Twoje upragnione "jutro" dziś?
wtorek, 3 listopada 2015
Moonspell w warszawskiej Progresji
Moonspell... Od razu piszę - nie jestem ich wielką fanką. Za to moja siostra - owszem, dlatego też razem wybrałyśmy się na ich koncert do Progresji. I mimo, iż nie do końca to moja bajka, to ogólnie podobało mi się. Szczególnie aspekt wizualny. A o tym poniżej...
Etykiety:
Awake,
KnockOut Productions,
koncert,
koncert 2015,
Moonspell,
Opium,
Progresja,
Progresja Music Zone,
relacja,
relacja z koncertu Moonspell,
Warszawa
środa, 14 października 2015
If I Could Fly
"Sąsiedzi! Wróciłam!" - hucznie ogłosiłam to przed chwilą piosenką Helloween "If I Could Fly" zagraną tak głośno, jak tylko pozwalają mi na to uszy! Marzyłam o tym momencie, jak tylko wsiadłam do pociągu, który przywiózł mnie do mojego tymczasowego domu. Drugiego domu, azylu, spokoju.
(widok z okna, 2014.12.15)
środa, 16 września 2015
O klamce, Riverside i strachu!
Zeszłej nocy nie mogłam zasnąć. Pod skórą miałam hektolitry adrenaliny, która została wytworzona przez przemiłą wizytę najwspanialszych ludzi z mojego rodzinnego miasta - moich Rodziców. Wszystkie sztuczki uśpienia mnie, jakie zazwyczaj zdają egzamin, nie działały, więc... zaczęłam marzyć. W myślach mych zasypiałam chwilowo, po czym adrenalina wybudzała mnie ze snu, krzycząc: "celebruj jeszcze ten dzień!". I miała rację, wszak to, co minęło, już nie powróci. Będą inne pożegnania, inne powitania, inne uczesanie włosów, inny wagon, co gorsza... pewnie inna, niższa temperatura. Te same dni już nigdy nie powtórzą się, no... prócz radości a... a potem smutku, w pewnym sensie.
(Podróż pociągiem, 3.07.2014)
czwartek, 3 września 2015
Obserwacja
Hej, o czym myślisz najczęściej podróżując przez miasto? O ukochanej osobie czekającej albo wcale nie czekającej w domu, sensacyjnym filmie, premierze gry, a może o swoim psie albo kocie? Gdzie podążają Twoje myśli? Może są abstrakcyjne? Albo wcale nie chcesz myśleć o myśleniu? Opowiem Ci, jak to jest u mnie, bo w gruncie to ciekawa sprawa.
(Warszawa, 2011, zdj. Przemek Napierzyński)
Etykiety:
felieton,
Fisz Emade,
hip-hop,
lista przebojów,
LP3,
metro,
muzyka,
myśli,
Następna Stacja,
o życiu,
opowieści o Warszawie,
Taco Hemingway,
Trójka,
Trójkowa Lista Przebojów,
Umowa o dzieło,
Warszawa
wtorek, 25 sierpnia 2015
Bang Band SiXXX "Loneliness is Fine" po wakacjach...
Jestem po wakacjach. Po wakacjach. W powakacyjnej depresji. Na usta cisną mi się słowa "chcę jeszcze raz". Bełkoczę to w myślach, snach, przy znajomych, w metrze i w sklepie. I już sama nie wiem, czy to mówię na głos (rany boskie!), czy w mej głowie, tylko... Przez to wszystko posty poniedziałkowe chmurkowe nie powstały, bo pierwszego poniedziałku jechałam szczęśliwa nad morze (boże, jak ja kocham morze!), a drugiego zaś wyjmował mnie z niego wręcz siłą mój narzeczony (w celu dalszej wędrówki). Potem była podróż w góry, więc w następny poniedziałek wracałam do siebie. Wczorajszy poniedziałek był moim blue monday, a dzisiejszy wtorek już w ogóle... black wtorek.
Etykiety:
Bang Bad SiXXX,
blue monday,
chmurkowa muzyka,
depresja powakacyjna,
felieton,
Jon Crosby,
Loneliness Is Fine,
muzyka,
o życiu,
VAST,
wakacje
poniedziałek, 13 lipca 2015
Chmurkowa Lista Przebojów (część 2)
Niewyobrażalnie szybko mijają mi letnie dni. Zeszły tydzień upłynął mi pod znakiem norweskiego black metalu oraz starego, dobrego nu metalu. Ot, takie nieoczywiste muzyczne połączenie. Na dodatek zabrałam się za owocowe przetwory. Coraz bardziej wtajemniczam się w specyfikę warszawskich bazarów, jakże innych od tych z mojego rodzinnego miasta. Ale to temat na inny raz. Teraz to chciałabym zaprosić Was na przegląd muzyki, która pochłonęła mnie w zeszłym tygodniu!
poniedziałek, 6 lipca 2015
Chmurkowa lista przebojów (część 1)
Jak przedstawić muzykę, którą się słucha? Napisać recenzję - poprawny językowo zlepek zdań ubrany w suche opisy? Opisać, że jest "mega", "ekstra", czy też przestarzale - "cool"? A może puścić w eter, kiedy tylko jest się prezenterem radiowym?
niedziela, 10 maja 2015
Szczęście i motywacja do niego
Jestem podstarzałą nastolatką, nienastoletnią już, która powoli zaczyna rozumieć sens życia. Być może to późno, zważając na to, że o dziesięć lat młodsi od mnie ludzie zdają się być ukierunkowani na to, co chcą od życia, zgarniają całym sobą to, co ono niesie, no i tym samym wydają się być szczęśliwi. Ale czy jest tak na pewno, tego nie wiem. Od jakiegoś czasu staram się nie oglądać na innych, czego nauczyła mnie większa pewność siebie. Ale niestety często łapię się na tym, że żyję - śpiąc, że świat opatulam nieco przeźroczystym kocem, nie pozwalając go tym samym dostatecznie odkryć. I takie to jest bezpieczne, że pozwalam temu trwać. Czy wtedy jestem szczęśliwa? Pewnie. Ale czy można być szczęśliwym również zrzucając ten koc? Można. Przykład poniżej.
wtorek, 14 kwietnia 2015
Callisto – Secret Youth (recenzja)
"Secret Youth" to najlepsza płyta 2015 roku! Już teraz to wiem! Muzyka, jaką stworzyli chłopcy z Callisto, tak mocno przypadła mi do gustu, że słucham jej nieprzerywalne codziennie od wielu tygodni!
środa, 25 lutego 2015
wtorek, 24 lutego 2015
wtorek, 6 stycznia 2015
Piosenkowe podsumowanie 2014 roku
Jestem maniaczką dobrych piosenek, nie płyt. Albumy rzadko które zjadają mnie w całości. Natomiast utwory... te, które szaleńczo podobają mi się, mogę katować dniami, tygodniami, miesiącami. Wiele z nich zapada mi w pamięci tak mocno, że po kilku dobrych latach nadal odnajduję w nich moc, którą czułam przy pierwszych odsłuchaniach. Piosenki takie nasączone są moją historią, zdarzeniami, które wówczas przeżywałam, klimatem przeszłości nie do podrobienia ówczesną teraźniejszością.
Etykiety:
2014,
Artur Rojek,
Beatsteaks,
cruachan,
Fisz Emade,
in flames,
laibach,
Lana Del Rey,
Lykke Li,
mastodon,
muzyczne podsumowanie 2014,
muzyka,
podsumowanie,
Sia,
Sólstafir,
top 2014,
tricky,
Trust
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)











