poniedziałek, 6 lipca 2015

Chmurkowa lista przebojów (część 1)

Jak przedstawić muzykę, którą się słucha? Napisać recenzję - poprawny językowo zlepek zdań ubrany w suche opisy? Opisać, że jest "mega", "ekstra", czy też przestarzale - "cool"? A może puścić w eter, kiedy tylko jest się prezenterem radiowym? 


Dosłownie minutę temu wpadłam na pomysł zbiorczego - tygodniowego podsumowania muzyki, którą słuchałam. A z racji tego, że mój ukochany portal last.fm bawi się ze mną już od lat w wyliczanki "co, ile, kiedy Emilko słuchałaś", to wykorzystam to brawurowo w postaci właśnie takiej playlisty, listy przebojów... Hmmm... Jak zwał, tak zwał. Na pewno jest chmurkowa, czyli moja. Bo ja z chmur przy słuchaniu muzyki nie schodzę. Zatem... Na ziemi przebywam dość rzadko. 

Zapraszam, częstujcie się moją ulubioną muzyką zeszłego tygodnia!

1. Major Lazer
Od kilku miesięcy moim piosenkowym kochankiem jest "Watch Out For This" z dwuletniej już płyty "Free The Universe". Zachwyca mnie murzyńskim rytmem, przy którym "nogi same chodzą". U mnie to tak chodzą, że z przyjemnością oddaję się dzikiemu tańcu rodem z Jamajki :) I tak sobie teraz myślę, że trochę żałuję, że nie zdecydowałam się na tegorocznego Openera, na którym zespół "grał". Kto widział na żywo Major Lazer, ten wie, że cudzysłów ma tu rację bytu, gdyż występy tego projektu to tańce, zabawa, muzyka elektroniczna z zaproszonymi gośćmi w roli wokalisty, nie żadne perkusje, gitary, basy ;)
Ale ja tu gadu-gadu, a miałam pisać o odkryciu nowego hitu z tegorocznej płyty "Peace Is The Mission". Zwie się "Lean On" i śpiewa w nim Dunka MØ. Sądzę, że prawie każdy słyszał już ten szlagier, ale jeśli jest jeszcze ktoś na świecie i co ciekawe, jakimś trafem wpadł tutaj na mojego bloga, to ja bardzo chciałabym mu... Hmmm... Tobie :) polecić "Lean On", ale uwaga, są pewne warunki! Musisz:
a) lubić wakacyjne piosenki,
b) mieć poczucie humoru,
c) lubić tańczyć,
d) nie wkurzać się, że ten hit prawdopodobnie będzie "leciał" wszędzie,
e) (podpunkt wynikający z d)) być cierpliwym/ą.
Jeśli więc posiadasz takie cechy, to masz szczęście - odpal "Lean On" i odpłyń... w nieznane!

2. Wisdom In Chains

... czyli taka odskocznia. A raczej Major Lazer jest odskocznią, bo ja nigdy nie przestanę gloryfikować gitarowej muzyki. Wisdom In Chains powraca z nowym albumem - "The God Rythm". W zeszłym tygodniu przesłuchałam go raz. Jednorazowe przesłuchanie utwierdziło mnie w przekonaniu, że kapela trzyma poziom. Jeśli ktoś nie wie, to pokrótce powiem, że to zespół grający od 2002 roku coś koło hardcore punk i w takiej stylistyce wydali sześć płyt. Jakbym miała w jednym słowie wyrazić, jaka jest ta nowa, to powiedziałabym "świeża". Niebywałe nie? Przecież melodyjny hardcore kojarzy się z milionem kapel, grających podobnie. A widzicie, jednak Wisdom In Chains wyrobili sobie swój własny, odróżniający od innych styl. Lubię głos wokalisty, choć jest dość pospolity, ale może wcale nie. I prawdopodobnie właśnie to "nie" sprawia, że są unikalni. Tak czy siak chciałabym zwrócić Wam uwagę na tytułowy instrumentalny kawałek. Zresztą nie taki kawałek, skoro jest najdłuższy na płycie ;) Powód, dla którego moje uszy wyłapały akurat taką instrumentalną kompozycję, jest prosty. Otóż, bardzo mocno skojarzył mi się z latami 2002-2006, kiedy to wiele kapel nagrywało swego rodzaju przerywniki, właśnie instrumentalne. Na myśl przychodzi mi moje ukochane, nieistniejące już Nodes of Ranvier, przykładowo "It's Going To Be Okay".

3. Djevel
 
To teraz będzie srogo! Djevel jest to bowiem norweska kapela black metalowa. Natknęłam się na nich kilka dni temu, a dokładniej - na ich nowy album "Saa Raa og Kald". Jestem w fazie zaznajamiania się z ich muzyką. Niestety, w pokonywaniu kolejnych piosenek na albumie, uniemożliwiła mi druga kompozycja "Vaar Forbannede Jord", w której zakochałam się! Tym bardziej, że przypomina mi klimatem muzykę, którą słucham od lat. W melancholijnych zwolnieniach około doomowy zespół Morgion, a ze względu na melodię śpiewu przypominającego zakonny (ale niech to Was nie odstrasza) piosenkę Cruachana z nowej płyty. Kompozycja ta jest rozkosznie polana moim ulubionym graniem gitarowym. Niestety, nie znam się na grze na niej, więc Wam nie powiem, jaki to jest. Na pewno jest charakterystyczny dla takiego stylu grania, black/death metalowego, co też wykorzystują kapele około metalcore'owe typu Neaera. Kocham taką grę do tego stopnia, że mogłabym iść z nią pod ołtarz na moim ślubie, tudzież wychodzić. Ale wtedy bym z kościoła nie wyszła ;) Nic więcej teraz nie napiszę o tej kapeli, bo sami zrozumcie. Ubezwłasnowolniła mnie druga kompozycja i dobrze mi z tym :)))
4. 36 Crazyfists 
Ach, 36CF po raz kolejny zaskakuje wspaniałością pierwszej piosenki na płycie! "Vanish" (z nowej płyty "Time And Trauma") zaczyna się ponuro, powolnie, transowo... Z każdą sekundą utwierdzam się w przekonaniu, że zasługuje na miano "piosenki-walca", choć w refrenach jest już bardziej przebojowa, szybciej wyśpiewana, jak przystało na Kanadyjczyków. Takie połączenia podobają mi się. Nie raz już zaskakiwali mnie ostatnimi utworami na płytach, szczególnie przypomina mi się kompozycja "Waterhaul". Osądu o całej płycie nie wydam, bo i po co? To jeszcze nie ten czas. Może w grudniu? ;)

I tak oto przedstawia się lista płyt/piosenek/ zespołów z tamtego tygodnia. Coś czuję, że za tydzień będzie bardzo monotematycznie ;) Do następnego!

1 komentarz:

Jeśli masz jakieś przemyślenia związane z tym postem, to koniecznie podziel się ze mną! :)