piątek, 20 czerwca 2014

Drzewa - część 1 ("A")

Drzewa, drzewa, drzewa... Jak to się zaczęło? Zupełnie nie pamiętam albo już taka urodziłam się. W każdym razie, uwielbienie do ich obrazu drzemie we mnie od dawna. Inspiruje mnie ich okrycie zimowe, wiosenne, letnie, jak i jesienne. Najbardziej jednak podobają mi się ich mroczne stylizacje - bez liści i najlepiej z lekko powysychanymi konarami, te samotne, rosnące z dala od lasu. Bardzo dołujący widok? Ależ nie, nie dla mnie :) Ja czerpię z nich siłę i niepowtarzalną radość! Może dlatego, że mimo wszystko one żyją, ich korzenie mocno wciśnięte są w glebę i żyją na nich rozmaite żyjątka?


Wiele zespołów bliskich mojemu uchu fotografuje się na tle drzew. Najczęściej też na ich okładkach albumów pierwsze skrzypce grają drzewa. Zauważyłam też, że ostatnio w sklepach z ciuchami pojawiają się nadruki na bluzkach z drzewami. I tak oto jestem szczęśliwą posiadaczką trzech cudów :)

Jako iż drzewa to bardzo inspirujący dla mnie temat-rzeka, zaczynam cykl postów o tematyce drzewnej. Dla porządku zacznę od ukazania zdjęć, albumów itd. kapel na literę "A". Sądzę, że będzie to nie lada frajda dla oka, a być może i dla ucha - jeśli zechcecie posłuchać, w trakcie oglądania, także tych zespołów :)

AFI

 Aqua de Annique

Airbag

Alexisonfire

Alice In Chains

American Head Charge


Amorphis

Anaal Nathrakh


Anathema

Angus & Julia Stone

Antimatter


 Apocalyptica

 Arctic Monkeys

As I Lay Dying

Asteroid

Austra

Drzewa na moich paznokciach :)

1 komentarz:

  1. ho ho! rozdziewiczammm!
    Ale do rzeczy! czytając pierwszy pościk poleciałem trochę w odmęty swej fantazji. Przyznaję, że była to wyprawa na gigant, no ale tak już mam. Ledwo co wróciłem i pisze. Drzewa drzewa drzewa... myśląc o nich zauważyłem taką nostalgiczno-niewiem_jaką prawidłowość odnośnie drzew posianych samopas, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo jak. Mowa tu o tych takich co stoją sobie na skraju lasu, jakby obrazili się na cały świat. Takich drzew jest multum jak nie cały ogrom (trzeba było by policzyć), ale gdybym był takim drzewem, stałbym sobie jak taki strach na wróble, który w zasadzie jest ich najlepszym ziomeczkiem, one by mnie tak skubały itp. ale w tej całym swym na pozór nudnym życiu, pewnie miałbym parę ciekawych opowieści do sprzedania małym podrostkom, co to dopiero spod liści się kiełkują. A to o wojnach, kto z kim. A to o miłościach, kto z kim i ile. Równie dobrze o samotnych wędrowcach, skąd i dokąd. Ciekawe ciekawe.
    Ale tutaj, po tej całej batalii którą stoczyliście brnąć przez ten turbo długi i zawiły komentarz nasuwa się konkluzja... że drzewa są jak fotoradary, uwieczniając chwile, te najważniejsze. Piszą historie same dla siebie, trzymają je głęboko w sobie a na dowód tego, są setki drzew, które w swych zwojach trzymają rozmaite historie, dokumentując chociażby słabszy przyrost w okresie czarnobylskim, albo wyrytą deklaracją miłości pewnej pary. Na co dzień ich nie doceniamy, ale tak na prawdę one bacznie się nam przyglądają!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakieś przemyślenia związane z tym postem, to koniecznie podziel się ze mną! :)