Są takie płyty, których nie przesłuchałbyś nigdy, gdyby nie jakiś przypadek. Tak było u mnie z Ivy Garden of the Desert i ich albumem "Love Is Blood".
Spodobało mi się ich mieszanie grunge, rocka z stonerem. Wiadomo, ogromną fanką takiego grania nie jestem. Ot tak, z kaprysu, czasem po nie sięgam. Płycie przyznałam ocenę 7,5/10. Uważam, że warto zapoznać się z muzyką Włochów, chociażby po to, by sprawdzić, czy aby na pewno 7,5 to... dobra ocena ;) Poniżej link!
KVLT Ivy Garden of the Desert "Blood Is Love" (2012)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli masz jakieś przemyślenia związane z tym postem, to koniecznie podziel się ze mną! :)