wtorek, 1 grudnia 2015

Pięknie po koncercie Crippled Black Phoenix!

"Życie jest piękne." - myślę tak teraz, od rana katując pierwsze trzy kompozycje z albumu "I, Vigilante". Wczoraj było jeszcze piękniejsze. Przez dwie godziny moja dusza piszczała z zachwytu podczas koncertu Crippled Black Phoenix. Wibrowało całe ciało. I nie było to w warszawskiej Progresji, nie - ja bujałam się wśród morskich fal u boku najbardziej utalentowanego multiinstrumentalisty na świecie - Justina Greaves. 

 
Zazwyczaj słowa same cisną mi się na klawiaturę. Zazwyczaj potrafię moje myśli złapać na haczyk i stworzyć jakiś tekst. Fajny lub mniej udany, ale mimo wszystko satysfakcjonujący mnie. Teraz... mam mętlik w głowie. Zachodzi słońce, ostatnie chwile półmroku za moim oknem. Nie zapalam światła. Jest ciemno. Wiatr kołysze gołe konary. Zaczyna zacinać deszcz na szybę okna. Bujam się w rytm "We Forgotten Who We Are". Tak jak wczoraj. 

Chcę, żeby każde moje "wczoraj" wyglądało codziennie. Jak to zrobić? Porwać Crippled Black Phoenix i kazać im grać, nieustannie? Chcieliby? Gdyby wiedzieli, że dzięki nim jestem najszczęśliwsza w kosmosie? 

Kropel na szybie przybywa. Coraz bardziej razi w oczy ekran laptopa. Klawiatury nie widzę. Zamykam oczy. Słucham muzyki? Czy jeszcze piszę?  Listki, które nie chcą opuścić drzew zaokiennych frywolnie drgają. Czy nie w rytm muzyki? Okno jest zapłakane. Zaraz nic nie będzie widać. ...Jej, jak uwielbiam taki szaro-bury deszczowy klimat!

Zamykam oczy i widzę oczy Justina (heh, jak to smarkulsko brzmi!). Uśmiecha się nimi. Nimi też gra na gitarze. Przygląda się uważnie każdej osobie z publiczności. Jest pochłonięty muzyką. ...I ja. Najpiękniejsze uczucie na świecie? Czuć coś tak samo, jak druga osoba to czuje.

Leje! Oczy mi akomodują. Raz na kropelki. Robię na nie focus. Raz na drzewa. Skończyło się "Fantastic Justice"? Daję od nowa "Troublemaker". Wstęp powala mnie. Gdy kiedyś będę umierać, a słuch mi pozostanie, to proszę, chcę słuchać tych trzech kompozycji. W kółko. Może porwani muzycy wyjdą wtedy z szafy i zagrają mi?

Wczoraj było pięknie. Nie wyobrażałam sobie, że drugi raz z Crippled Black Phoenix będzie tak intymny. Cieszę się, że nie zagrali na scenie głównej, jak w maju zeszłego roku, a... w malutkiej sali. Justin stał na wyciągnięcie mojej ręki. Nawet wyszedł do nas na koniec - bawił się z nami, razem śpiewał, grał, wygłupiał. 

Pourywane fragmenty koncertowych wspomnień są jak ten pokręcony deszcz. Raz pada, raz cofa się. Niebo ciemnieje, zaraz rozjaśnia się. Tylko kruk przyczepił się jednej gałązki i tak siedzi. Zaś mi na twarzy utknął uśmiech. Nie chce zejść. Od wczoraj. Śmieje mi się oko, ucho, wszystkie wnętrzności brzucha, jakby motyle je gilgotały, nawet włosy dziś promiennie wyglądają...

I znów "We Forgotten Who We Are". Już nawet wiatr przeszedł, konary ucichły, a ja... bujam się. Muzyka silniejsza od natury. Muzyka przezwycięży wszystko. Miłość do muzyki jest jedyna i niepowtarzalna. Muzyka... muzyka Crippled Black Phoenix... Uśmiech.

Nie wiem, kto stworzył tak utalentowanego człowieka. Skoro on sam jest już muzycznym bogiem, to kto to mógł być? 

Ten koncert mogłam przeżyć na kilka sposobów. 
Mogłam zamknąć oczy i ponieść się fantazji. 
Mogłam zamknąć oczy i wić się - opcja dla odważnej strony mnie.
Mogłam z otwartymi oczami ponieść się fantazji, wić się i obserwować muzyków - co jest za ciężkie, nie zrobisz wtedy wszystkiego dobrze.
Mogłam, i tak też zrobiłam, szczątkowo wić się, i patrzeć, wpatrywać się w muzykę.

Szkoda, że koncertu nie ma i dziś. Tym razem zamknęłabym oczy. Fajnie, gdybym usłyszała też pod rząd kilka razy tych trzech utworów. Inne lubię. Nie powiem. Pochłaniam wszystko, co na żywo grają muzycy. Ale "te trzy" są... Ach.

Niemalże nie robiłam zdjęć. Komórka utkwiła mi w kieszeni. Jakbym ją wyjęła, straciłabym cenne kilka sekund na delektowanie się występem. Obraz mam w głowie. I ten uśmiech. Zaraźliwy.

Zagrali także moje ulubione "Human Nature Dictates The Downfall Of Humans". Latałam ze skowronkami. 

27 minut z trzema piosenkami minęło bajecznie. Jestem zachłanna. Chcę więcej. I mam. Troublemaker'owy wstęp już wyłania się zza czarnego nieba. Wczesnym wieczorem muzyka nabiera barw. Paradoks.  A potem przychodzi czas na majestatyczny wstęp "We forgotten...", który utwierdza mnie w przekonaniu, że już nigdy więcej nie znajdę piękniejszej muzyki. Jestem spełniona jako słuchaczka. A jeśli przytrafi mi się kiedyś (pewnie przypadkowo jak było z CBF) zakochanie w muzyce jakiegoś innego zespołu, to jak wtedy nazwę się?
A potem wita mnie klawiszowy wstęp "Fantastic Justice", przy którym płakali wczoraj ludzie. Zamykam oczy. Nie ma mnie. 

Nie ma nic wspanialszego niż muzyka. Błyski w otchłani mego okna. Burza?

***
Na youtubie pojawił się zapis końca koncertu grupy. Oglądam non stop. Nie wiem, co napisać. Ach.

Crippled Black Phoenix - Burnt Reynolds / Maniac Beast (Progresja 2015))
***

Oto zdjęcia, jakie zrobiłam. Jakość fatalna, kadr podobnie. Ale jest pamiątka. 





(tu Justin Greaves wśród publiczności)

3 komentarze:

  1. Świetnie się czyta tę osobistą relację koncertu tak wybitnego zespołu. We mnie nadal tkwią emocje związane z ich koncertem. Gdzieś napisałem, że lepszej listy utworów Crippled Black Phoenix na swoim pierwszym koncercie rzeczonego zespołu nie mogłem sobie wymarzyć. I 'Fantastic Justice', nie liczyłem nawet na to, tym bardziej pierwsze dźwięki utworu zaskoczyły i wprawiły w osłupienie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Corvax! Dziękuję za podzielenie się Twoimi przemyśleniami ze mną. Super, że poznałam dzięki mojej "relacji" maniaka pięknych brzmień. Zdradź mi proszę, gdzie napisałeś o CBP? Prowadzisz bloga? Daj znać! Tymczasem ja od koncertu ciągle słucham tych trzech utworów. Wtedy, w maju 2014 też grali je, tylko bardziej rozbite w setliście. Przedwczoraj wybrzmiały koło siebie. Pięknie... :) Pozdrawiam Cię i mam nadzieję "do napisania"!

      Usuń
  2. Wielkie,multiinstrumentalne wnetrze
    ,...poezja duszy,wybitnosc czucia muzyki...
    To i tak skromnie o Autorce~koncertowej Gwiezdzie :-)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakieś przemyślenia związane z tym postem, to koniecznie podziel się ze mną! :)