poniedziałek, 22 września 2014

Jacek Stęszewski (Koniec Świata) - wywiad



Koniec Świata dumnie spogląda na mnie codziennie rano, jak tylko otworzę oczy. Wisi sobie tak na ścianie w postaci plakatu od 2007 roku, kiedy to byłam na koncercie... Końca Świata podczas słynnej trasy "Punky Reggae Live". Dość wiele już lat minęło, lato w jesień nie raz się przeobraziło, a oni nadal cieszą moje ucho, wydając coraz to lepsze płyty. Zapraszam na rozmowę z wokalistą Końca Świata - Jackiem Stęszewskim, który opowiedział mi trochę o sobie, trochę o życiu i muzyce, no i o swoim solowym projekcie!


(Jacek Stęszewski podczas nagrywania solowej płyty "Księżycówka)


***Osobiście***

Istnieje jakieś pytanie, o którym marzysz, by było zadane przez dziennikarzy, a nigdy jeszcze nie zostało? Jeśli takie masz, to odpowiedz na nie! :)
Z pewnością tak, jednak nie wiem jakie, bo jeśli marzę, to marzę o innych rzeczach, a nie pytaniu zadanym przez dziennikarza. Mam natomiast pytania, o których marzę, aby nie były już zadawane: Skąd nazwa Koniec Świata?, Czy lepiej gra się w klubach, czy w plenerze? Na miłość boską – nie idźcie na łatwiznę! :)

Słuchając promomixu Twojej solowej płyty, czuję się niezwykle. Fragmenty Twoich nowych piosenek koją moje zmysły, jak kołysanki. Śpiewał Ci je ktoś, gdy byłeś dzieckiem?
Tak, zarówno mama jak i tata śpiewali mi do kołyski, jednak zdecydowanie częściej to mama udzielała się wokalnie, mogę powiedzieć, że mam ku temu lepsze predyspozycje, ma ładny głos, nie fałszuje no i ukończyła Akademię Muzyczną w klasie skrzypiec.

Chciałabym poznać, z czego czerpiesz inspiracje do życia, a także do muzyki?
Inspirują mnie marzenia, ulotność życia i cele, które sobie stawiam. Najbardziej boję się tego, że kiedyś przestanę marzyć i moje życie będzie puste jak pieśń bez słów. Bogu dzięki, póki co raczej mi to nie grozi, bo robię milion rzeczy na raz i wszystko to napędza mój życiowy motorek, więc hajda naprzód! :)
Natomiast moje muzyczne inspirację czerpię zewsząd. Zawsze mam wyostrzoną czujność, kiedy z kimś rozmawiam, czytam książkę, czy oglądam film lub robię cokolwiek innego, co może mi przynieść iskrę inspiracji. Staram się wychwytywać to, co może mi się przydać i posłużyć za temat piosenki, zawsze mam przy sobie dyktafon, w którym nagrywam sobie swoje melodie i notatnik, w którym zapisuje to, co uważam za istotne.


Teksty piosenek Końca Świata są dla mnie często podparciem, księgą wspaniałych wersów, zbiorem bogatych słów. Dlatego muszę Cię spytać, czy lubisz czytać poezję? Jeśli tak, to zdradź, co czytasz?
Szczerze, nie bardzo… Bardzo lubię poezję, która trafia do mnie w postaci piosenki, no i jeśli zarówno tekst jak i muzyka współgrają razem, no to jest kaczo! Weźmy na przykład genialny wiersz Adama Asnyka „Miejcie nadzieję”, który nawet na sucho potrząsa sercem, jednak wsadzony w ramę stworzoną z głosu Jacka Wójcickiego i muzyki Zbigniewa Preisnera staje się czymś w rodzaju hymnu, gdzie siła rażenia jest 100 razy większa!
Podobnie jest z wierszem Józefa Czechowicza „Motorek”, w który Marek Grechuta i Jan Kanty Pawluśkiewicz wpompowali krew i ożywili ten tekst w mistrzowski wręcz sposób.
Odpowiadając na pytanie, przyznaje, że nie jestem typem gościa, który siada w fotelu przy lampce wina i rozkoszuje się tomikami poezji. Wiersze, owszem, ale raczej przemycone wraz z melodią, czyli gitarą i piórem :)

Chmury… Dla mnie codziennie mają niepowtarzalny wygląd. Jednego dnia kłębiaste, innym – leniwie unoszące się nad widnokręgiem. Uwielbiam na nie patrzeć. A Ty, często patrzysz w chmury? Jesteś typem marzyciela, czy raczej mocno stąpasz po ziemi? A może jesteś gdzieś pomiędzy tym?
Lubię patrzeć na chmury, najbardziej podobają mi się te, które wyglądają jak te z czołówki Simpsonów :). Myślę, że jestem gdzieś pomiędzy, czyli twardo stąpam po ziemi, ale czasami z głową w chmurach.


A jakimi drogowskazami kierujesz się w życiu?
Staram kierować się tymi słusznymi, jednak czasami trudno określić, czy są tak naprawdę prawidłowe i czy prowadzą mnie w dobrą stronę. Raczej nie jestem wzorem do naśladowania, mam swoje grzechy i grzeszki za paznokciami, chyba jak każdy. Myślę, że ważny jest w tym całym szaleństwie zdrowy rozsądek, no i rozum, bo gdy ten śpi rodzą się demony…

Mając na uwadze „Piosenkę o Śmierci” przypuszczam, że jesteś pogodzony ze śmiercią. Dobrze myślę? Co sądzisz na jej temat?
Boję się jej i tyle. Póki co chęć i tempo życia sprawia, że o niej nie myślę, chociaż od czasu do czasu wkrada mi się gdzieś z tyłu głowy myśl, że kiedyś nadejdzie. Nie jestem obrażony na życie, tym samym nie jestem pogodzony ze śmiercią… Zawiało chłodem, więc przejdźmy do kolejnego pytania…

Masz czasem „Porąbaną noc i porąbane sny”? Opowiedz o nich!
Oczywiście, że tak. Bardzo często miewam sny, te porąbane też. Nie kolekcjonuje ich i tym samym nie zapamiętuję, więc nie opowiem o nich teraz. Wiem, że często mam sny związane z występami. Ostatnio śniło mi się, że graliśmy w jakimś bardzo eleganckim teatrze, na widowni komplet, wyglancowany konferansjer zapowiada nasz zespół, kurtyna w górę, wszyscy gotowi, a ja nie jestem podpięty, mój wzmacniacz jest w busie, walizka z kablami jest pusta, więc miotam się jak żyd po pustym sklepie. Spociłem się jak szczur! :)



 (Koniec Świata - fot. Marcin "Ciua" Wróblewski, sesja zdjęciowa do albumu "Hotel Polonia")


***O muzyce***

Pamiętasz dzień, w którym pomyślałeś sobie, że spróbujesz śpiewać?
Tak, było to w 1993 roku, miałem 13 lat i byłem bezczelnie zafascynowany Nirvaną i polskimi kapelami punkowymi. Nie miałem pojęcia o graniu, śpiewaniu i o prowadzeniu zespołu. Miałem jednak ogromną chęć i pragnienie założyć zespół i grać tak długo i głośno, aż pękną mi uszy. Byłem wręcz napalony na granie, o niczym innym nie myślałem tylko o tym, żeby zmontować skład i zacząć robić swoje piosenki. Wiedziałem, że nic i nikt nie jest w stanie mnie powstrzymać. Tym sposobem w 1994 roku założyłem z dwójką przyjaciół mój pierwszy zespół o amerykańskiej nazwie Sellout. Nazwa była amerykańska, nasze umiejętności wręcz żadne, ale i tak było fajnie!


 (Koniec Świata - Wystarczy, że serce mi bije)




Jakiego zespołu czy artysty słuchałeś ostatnio?
Nowej płyty francuskiego zespołu Zaz – fajnie śpiewa ta kobietka, nieźle się prezentuje, ogólnie całkiem przyjemna muzyczka.
Ponadto Joshua James’a, Artura Andrusa i Jana Kaczmarka.

Dlaczego zaprosiliście Tomasza Kłaptocza do zaśpiewania cudownego utworu pod tytułem „Oranżada”? Moim zdaniem fenomenalnie wyszła Wam ta współpraca!
Ponieważ chcieliśmy mieć jakiegoś gościa na płycie, wszystkim z zespołu podoba się głos Tomka, ponadto trochę się znamy, więc stwierdziliśmy, że ten wybór będzie najdoskonalszy.

Znałeś/znasz tytułową Dziewczynę z Naprzeciwka? Ja sądzę, że ją znam i to niejedną… Czy to piosenka o na pozór zwykłej dziewczynie z ulicy?
Tytułowa Dziewczyna z Naprzeciwka to tak naprawdę dziewczyna z kapelusza. Nie ma żadnego związku z rzeczywistością. Pamiętam, że tę piosenkę napisałem chyba w 10 minut.  Pewnego dnia wziąłem do ręki gitarę, mimochodem zagrałem akordy G D C, a usta same zaczęły się giąć  produkując słowa: „ta dziewczyna z naprzeciwka modli się co noc….”
Szybko dopisałem kolejne zwrotki potem refren i finito…

Czy zajmujesz się czymś poza światem muzycznym i czy da się te dwa światy pogodzić?
Nie żyjemy z muzyki, nie wiem, czy to dobrze, czy źle? Czasami myślę, że to dobrze, bo zawsze jest jakieś zabezpieczenie finansowe, na wypadek gdyby fani obrali inny azymut artystyczny i przestaliby chodzić na koncerty. Z drugiej zaś strony, jest mi z tym czasami źle, bo fajnie jest zarabiać na swojej pasji. Tylko, czy wtedy pasja dalej będzie pasją?? Oto jest pytanie…
Tak, czy inaczej pogodziłem się z tym, że nigdy nie będę w pełni żył z muzyki i czuję się z tym naprawdę dobrze. Przynajmniej mam świadomość tego, że póki co jestem w pełni wolny i niezależny artystycznie, jedyne ciśnienie jakie mam to twórcze, a nie zaspokajanie egzystencjalnych potrzeb. Nie muszę, a także nie chciałbym przejmować się i gryźć paznokci, bo zarobiłem na tym koncercie tylko 100 złotych, miesięcznych kosztów mam 10 razy więcej, moja popularność spada, więc muszę szybko coś zrobić, aby być na „antenie”.
 Spokój ducha i pełen luz w każdym rodzaju sztuki jest chyba najważniejszy, przynajmniej dla mnie.
Odpowiadając na pytanie – obecnie jestem lektorem j. angielskiego i prowadzę własną działalność.  Może nie jest to spełnienie marzeń i życiowych ambicji, ale w ten sposób mogę połączyć te dwa światy, zarazem nie biedować i spełniać się muzycznie.

Czy któraś z piosenek Końca Świata jest dla Ciebie szczególnie osobista ze względu na poruszony temat?
1980 i 1980 II są mi szczególnie bliskie i bardzo osobiste. To takie moje życie w pigułce:)

(klip do utworu "Dziewczyna z Księżyca)

Na koniec opowiedz o swoich planach na najbliższy czas! Zagrasz może solowe koncerty w naszym kraju?
Dużo pracy jak zawsze. Zagram, nie mogę się ich doczekać i jednocześnie bardzo się boję. Nie mam pojęcia jak to wszystko wyjdzie, czy ktokolwiek się na nich pojawi, czy odnajdę się w tym wszystkim? Wiem tylko, że dam z siebie wszystko :)
 W tym roku zaplanowanych jest 5 koncertów – Warszawa, Poznań, Wrocław, Kraków i na koniec Katowice. 

 (Okładka płyty Jacka Stęszewskiego "Księżycówka")

2 komentarze:

  1. Nie mam słów aby wypowiedzieć się na temat tego wywiadu, znajduje się w nim prawie wszystko co chciałabym usłyszeć w wywiadzie, a pytania nie są przewidywane. Dziękuję Ci za ten wywiad, czytałam go ochoczo. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A o co byś jeszcze spytała? Dziękuję za miłe słowa :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz jakieś przemyślenia związane z tym postem, to koniecznie podziel się ze mną! :)